Matt Kaboom Matt Kaboom
1431
BLOG

"Cudowny" obraz z Guadalupe

Matt Kaboom Matt Kaboom Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

W grudniu 1531 roku do biskupa Meksyku Juana de Zumarraga przyszedł IndianinJuan Diego i opowiedział mu o objawieniu jakiego doznał

Indianinowi miała się objawić Maria Panna. Biskup mu nie uwierzył i zażądał dowodu. Diego przyniósł mu (zimą) cały płaszcz róż kastylijskich, których nie dało się złapać w ręce, a na jego płaszczu miała się pokazać postać Virgin of Guadalupe. Wszystko to działo się przy biskupie. Od tej pory płaszcz z wizerunkiem Maryi wisi nietknięty ząbem czasu w Bazylice w Guadalupe. Po szczegóły mitu odsyłam do http://www.guadalupe.opoka.org.pl/historia.htm

Tyle legenda. A teraz fakty.

1. Biskup Zumarraga miał być tym biskupem, do którego przyszedł w grudniu 1531 roku Indianin Juan Diego mówiąc mu o cudzie. Zumarraga przybył do Meksyku w 1528 roku jako pełniący obowiązki biskupa. W 1534 roku (a więc 3 lata po domniemanym cudzie) wrócił do Hiszpanii, gdzie został konsekrowany. W związku z tą chronologią pojawia się wielce ciekawe pytanie:dlaczego Zumarraga nikomu nie wspomniał o rzekomym cudzie?

2. Zumarraga nigdy nie zrobił żadnej notatki na temat "cudu", nie wpisał nic do żadnych ksiąg czy rejestrów. Nie wysłał żadnego raportu do Watykanu. Nikomu nic nie powiedział, bo nie ma żadnych wzmianek o tym cudzie aż do 1550 roku. Zumarraga na rok przed śmiercią (zmarł w 1548) roku napisał katechizm a w nim bardzo ciekawe zdanie: "Zbawiciel Świata nie chce więcej żadnych cudów, ponieważ nie są one już potrzebne.". Najwyraźniej Zumarraga nic nie wiedział o cudzie jaki spotkał Juana Diego i jego samego.

3. Kult dziewicy na wzgórzu Tepeyac rozpoczął się około roku 1550, niemal 20 lat po objawieniu i 2 lata po śmierci Zumarragi. Jak to się stało, że nic nie wiedziano o cudzie przez 20 lat, chociaż, zgodnie z mitem, Juan Diego wybudował kapliczkę na wzgórzu wkrótce po objawieniu? Źródła historyczne podają, że świątynię wzniesiono dopiero w 1550 roku, kiedy rządził następca Zumarragi, Fray Alonso de Montufar.

4. W 1555 roku Alonso de Montufar, zlecił namalowanie obrazu indiańskiemu malarzowi, nazwiskiem Marcos Cipac de Aquino (Markos Zipaktlis). W wrześniu 1556 roku przełożony meksykańskich franciszkanów pisze o wzroście nawróceń wśród tubylców "w kaplicy dedykowanej Naszej Pani w mieście Meksyk, ponieważ wierzą oni, że obraz namalowany przez Indianina Marcosa jest w jakiś sposób cudowny".

5. Trzej najlepiej zorientowani w temacie ludzie, z czego dwóch to wysoko postawieni hierarchowie kościoła publicznie kwestionują cudowny obraz, za co ponoszą surowe konsekwencje. Są to: opat Bazyliki Matki Boskiej z Guadalupe Guillermo Schulenburg; duchowny Manuel Olimon Nolasco, doktorhistorii Uniwersytetu Iberoamerykańskiego (Universidad Iberoamericana), profesor katolickiego Uniwersytetu Pontyfikalnego (Universidad Pontificia), przewodniczący komisji Episkopatu Meksyku; Esteban Matinez, były dyrektor biblioteki Guadalupana. Ponadto szeregowy ksiądz z bazyliki,CarlosWarnholtz, który "miał szczęście (lub pecha) zobaczyć z bliska szatę Juana Diego, gdy dokonywano jej analizy i przestał wierzyć, by wizerunek Matki Boskiej był wynikiem cudu". Warnholtz wyleciał za to z hukiem z bazyliki, wyrzucony przez prymasa Riverę.

6. Na obrazie ma nie być jakoby śladów gruntowania, śladów pędzla, a sam obraz ma być wykonany nieznaną techniką i w ogóle w cudowny sposób.

Tymczasem konserwator zabytków José Sol Rosales robił badania obrazu na początku lat osiemdziesiątych i wypowiedział się bardziej racjonalnie: nie jest on wynikiem cudu, lecz został namalowany ręką ludzką z użyciem standardowych materiałów i techniki charakterystycznej dla okresu, w którym powstał. Rosales kwestionuje wszystkie elementy mitu. Samo płótno nie jest z włókien kaktusa, jak chce mit, ale to tkanina będąca połączeniem konopi i lnu, z zagruntowaniem typowym dla XVI wiecznego malarstwa, ze śladami siarczanu wapnia i sadzy.

7. Iluzoryczne jest według Rosalesa przekonanie, że wizerunku nie dotknął upływ czasu - świadkowie obecni przy oględzinach mówią o widocznych uszczerbkach, on sam zaś odkrył retusze maskujące ubytki farby oraz ślady pędzla. Twierdzi, że obraz został wykonany na zagruntowanym płótnie, wbrew dawnemu przekonaniu, że odbił się na surowej tkaninie. (Tygodnik Powszechny, Nr 31 (2769), 4 sierpnia 2002,http://www.tygodnik.com.pl/numer/276931/zurek.html).

8. Sam płaszcz ma 1,72 metra wysokości i 1 metr szerokości. Sporo nawet jak na dzisiejszych europejczyków. Juan Diego był najwyraźniej olbrzymem. Ale raczej w ogóle go nie było.

9. Obraz został namalowany przez Marcosa Cipac de Aquino w 1556. Był dwukrotnie przemalowywany, co widać na zdjęciach w ultrafiolecie. Na pierwszej, najstarszej warstwie, są inicjały autora: „M.A”. i rok: 1556. 

Następnie został wyretuszowany w 1625 przez Juan de Arrue – zachował się rachunek dla malarza za namalowanie Matki Bożej z Guadelupe, chociaż nie można wykluczyć, że chodziło o inny obraz. Nie zmienia to faktu, że pod widocznym obrazem jest ukryty inny.

W 1895 obraz został poddany kolejnemu odświeżeniu, na zlecenie ojca Antonio Plancarte. To ostatnie odświeżenie było tak niezwykłe, że Maryi spadła z głowy korona, a oczy przesunęły się o 15 cm. Bo pierwotne obrazy miały Maryję z dzieciątkiem na rękach, koroną na głowie i z innym układem twarzy.

Jak ktoś śmiał zamalować dzieło boga i położyć na tym swoją bezbożną farbę?

10. Obraz ma być podobno niezniszczony, co rzekomo potwierdzali „uczeni” z Niemiec, Australii, NASA i oczywiście Meksyku. Rektor bazyliki Santa Maria di Guadalupe, ks. prałat Diego Monroy Ponce również miał to potwierdzać.

Faktem zaś jest, że obraz jest miejscami zbutwiały i trzeba go było poddawać renowacjom. Wierzący w obraz twierdzą, że obrazu nie czepiają się żadne insekty, bakterie, grzyby a nawet bomby i kwas azotowy(!). Trudno o bardziej śmieszną propagandę.

11. Jednym z cudownych argumentów mają być postacie widoczne w źrenicach obrazu. Jest on zresztą tak naciągany, że aż dziw, że jeszcze ktoś się na to nabiera. Pod wielkim powiększeniem na obrazie są widoczne plamki, które jakoby są odbiciem kanonizowanego Juana Diego i 11 innych osób. Jak trzeźwo zauważa Rosales, bezładne plamki można sobie dowolnie interpretować a przy odrobinie wyobraźni można się doliczyć i 30 osób. Ale tak to już jest z człowiekiem, że w bezkształtnych wzorach dopatruje się ludzkich postaci, a zwłaszcza twarzy. Najbardziej znanym takim przykładem jest słynna Twarz na Marsie. Co paręnaście lat Polskę obiega wieść o kolejnym cudzie objawienia, bo ktoś tam zauważył Matkę Boską na szybie, kominie czy w liściach. 

12. Załóżmy nawet, że są tam postacie, które po wyostrzeniu, kolorystyce, retuszu i wmawianiu ktoś zobaczy. Źrenice mają ok. 7 mm średnicy. Zostały namalowane w 1895 roku, w czasie ostatniego retuszu (przesunięto wówczas oczy o 15 cm i usunięto koronę). Tymczasem w latach 1790-1802 wykonano tzw. Krzyż Rafaela (The Rila Cross) na którym umieszczono 104 pełne sceny z Biblii i ponad 650 innych postaci. Wiele z rysunków jest wielkości ziarna ryżu. Już cały wiek wcześniej potrafiono wykonywać jeszcze mniejsze obrazy. To żaden cud.

13. Zupełnym kuriozum jest już udowadnianie, że na płaszczu Maryi z obrazu są widoczne gwiazdozbiory. Te najważniejsze dla "cudowności" zostały po prostu... dorysowane w trakcie interpretacji! Każdy może to zobaczyć wchodząc na http://www.guadalupe.opoka.org.pl/obraz.htm. Pseudonaukowy bełkot zaserwowany na stronie jest stekiem kłamstw i kompletnych bzdur.

14. Kolejną bzdurą jest pewna nowość w cudowności obrazu, polagająca na rzekomej zmianie barw w zależności od kąta i odległości od obrazu. Już widzę te „święte” fotony które zmieniają swoją energię w jakiś cudowny sposób, oczywiście nigdy nie wychodząc poza zakres widzialny. Bo wtedy obraz przestałby być widoczny, a tego wierni nie raportują. Piszę nowość, bo kilka lat temu jeszcze tego cudownego zjawiska nie wymyślono.

15. Cudowny obraz z Guadalupe jest pamiątką objawienia danego Indianinowi nazwiskiem Juan Diego, które jest z kolei głównym motywem wyniesienia go na ołtarze. Ciekawostką jest, że ów Juan Diego albo nie istniał, albo istniał jednocześnie w 3 klonach, na co wskazują trzy różne jego biografie - postać ta jest bardziej legendarna niż Janosik. Jeżeli istnieją trzy biografie, to co najmniej dwie muszą być wymyślone. A jeśli dwie, to może i trzecia?

16. Juan Diego zmarł w 1548 roku, zaś jego pierwszą biografię spisano dopiero po 100 latach. To zdumiewające, że do śmierci nikt nie zainteresował się biednym Indianinem, który doświadczył takiego cudu. Równie zdumiewające jest, że nawet po rozpoczęciu kultu Maryi w 1550 roku nikogo nie interesowała postać której ów kult zawdzięczano. Człowiek który był dowodem (już nie żywym, niestety) był zapomniany. Nikt nie pomyślał o spisaniu jego biografii ani za jego życia, ani za życia ludzi którzy go znali.

17. Aż do 1660 roku święto Maryi w Tepeyac było obchodzone 8 września. Dopiero później zostało przeniesione na 12 grudnia, aby dopasować je do legendy o objawieniu. Najwidoczniej wcześniej nikt nie miał pojęcia, kiedy owe objawienie było. Szczęśliwie około 10 lat wcześniej pojawiła się Nican Mopohua – źródło jako pierwsze wzmiankujące o Juanie Diego i jego objawieniu.

18. Opat Bazyliki Matki Boskiej z Guadalupe Guillermo Schulenburg wysłał raport kwestionujący autentyczność cudowności obrazu. Skutek: jeden z sygnatariuszy listu został wydalony z Bazyliki a sprawa wyciszona. Miał on pecha oświadczyć, że "miał szczęście (lub pecha) zobaczyć z bliska szatę Juana Diego, gdy dokonywano jej analizy i przestał wierzyć, by wizerunek Matki Boskiej był wynikiem cudu" (źródło: TP). Kościelne badania obrazu przed kanonizacją Juana Diego ograniczono do... oglądnięcia przez szybę.

List Schulenburga poparli dwaj jego współpracownicy, Carlos Warholtz, który natychmiast wyleciał z posady oraz Esteban Matinez, eks-dyrektor biblioteki Guadalupana.

Pod listem podpisał sie ponadto duchowny Manuel Olimon Nolasco, doktor historii Uniwersytetu Iberoamerykańskiego (Universidad Iberoamericana), profesor wielce poważanego w Meksyku katolickiego Uniwersytetu Pontyfikalnego (Universidad Pontificia), przewodniczący komisji Episkopatu Meksyku. Olimon ostał ocenzurowany i zastraszony, a jeden z biskupów publicznie wyraził żal, że nie istnieje już Inkwizycja która uciszałaby tego typu głosy.

19. Cud był kościołowi potrzebny jak nigdy. Ledwie dekadę wcześniej Herman Cortez podbił okolice Mexico City. Nawrócenie Indian przy pomocy ognia i miecza było najwyraźniej zbyt mało efektywne więc sięgnięto po „cud”. Indianie uwierzyli w to, być może nawet bardziej niż kościół się spodziewał i trzeba było wymyślić dalszą bajeczkę, stworzyć jakąś choćby ćwierćwiarygodną historię. W efekcie Meksyk jest dziś jednym z najbardziej katolickich krajów świata.

We współczesnych czasach potrzebny był drugi cud – wyniesienie w 2002 roku na ołtarze Juana Diego, pierwszego świętego wśród Indian. Historyczne wątpliwości zostały poświęcone na ołtarzu potrzeb religijnych.

Juan Diego został wymyślony aby uwiarygodnić cud. Teraz cud został wykorzystany aby uwiarygodnić Juana Diego. Bo jak można wątpić w człowieka, któremu osobiście objawiła się Maryja?

Matt Kaboom
O mnie Matt Kaboom

"Nie wiedziałem że na świecie jest tylu idiotów dopóki nie zajrzałem do internetu" - znane powiedzenie przypisywane Stanisławowi Lemowi. Kiedyś mnie bawiło... Dopóki nie zajrzałem do internetu. I stwierdziłem, że świetnie się tutaj nadam. A że pisanie blogów jest teraz cool, trendy i każdy bloguje, to i ja założyłem tutaj bloga.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie